Wołodyjowskiego
Przyjęcie
Jestem ajentem baru Magda dziś urządzam
skromny poczęstunek dla moich przyjaciół
familijne precjoza sadzam w środku
fryzjera - dzikoluda obok jejmość małżonkę
flirciara jaktalala w wódce ma kafelki lodu...
Przyjęcie
Jestem ajentem baru Magda dziś urządzam
skromny poczęstunek dla przyjaciół
familijne precjoza sadzam w środku
fryzjera - dzikoluda obok jejmość małżonkę
flirciara jaktalala w wódce ma kafelki lodu
ksiądz z capią brodą przypedałował na bicyklu
posadzili nas w więzieniu aby główki były w cieniu
od progu zażartował jakby znudziło mu się
tyloletnie biadolenie zacznijcie wargi nasze
zadudliła linijka znaczyło to że przybył
gość ostatni pan Drzazga znawca opilstwa
komórek nerki siadamy do winta
jak umiłowani bracia mleczni
graliśmy zawzięcie do późnej nocy
księżyc wspiął się na krawędź świata
był w automobilowych goglach
i odświętnym kaszkiecie
w tym samym czasie na obu półkulach
specjalne grupy ludzi asfaltowały szosy
lub też przelewały kanistry krwi