Wołodyjowskiego
Komin pełen śmiechu
Zapuchnięta od tarła zgrabna blondynka
Skróciła drogę przez trawnik
Zaobserwowałem pionowy wężyk
Jak Scyta wbiłem wzrok w szczelinę pomiędzy blokami...
Komin pełen śmiechu
Zapuchnięta od tarła zgrabna blondynka
skróciła drogę przez trawnik
zaobserwowałem pionowy wężyk
jak Scyta wbiłem wzrok w szczelinę pomiędzy blokami
za późno było na odwrót
na nic zdał się hotelowy porządek mojej twarzy
szeptały wewnętrzne instynkty
pod powieką detonowała nocna zmaza
po kilku zwrotach omijających śluzowate szczegóły
jedno z nas /nie pamiętam które/
odwołało się do "hierarchii biologicznych" ,
to wystarczyło aby moje alter - ego
uleciało na dach - dopiero tam
skryte za kominem Bajaderą
uraczyło nas śmiechem