Niedźwiedzia
co pamiętam z dzieciństwa
W przedszkolu znalazłem
w trawie złoty haczyk na ryby
wikariusz zaglądał mi do
spodenek i tyle, i nic więcej...
co pamiętamy z dzieciństwa
W przedszkolu znalazłem
w trawie złoty haczyk na ryby
wikariusz zaglądał mi do
spodenek i tyle, i nic więcej
złoty haczyk był w trawie
a wikariusz promenował
po ogrodach poniemieckiego
przedszkola przy ulicy
Tadeusza Kościuszki
i zaglądał nam do majteczek
pamiętam, że chodziłem
do szkoły podstawowej
jadłem pierwsze krówki
kopałem piłkę nad Łyną
i w środku nocy zbudziły
nieoznakowane czołgi
zmierzające w kierunku
bratniej Czchosłowacji
i to wszystko i nic więcej
na ryby i na grzyby
pędziliśmy na skuterze
osa mieściła się calutka
rodzina, ja, brat Darek
mama Teresa, ojciec Marian
plecaki, koszyki i wędki
nikt nie wypadł a droga
była wyboista tylko trochę
albo mi się tak zdawało
liceum nie pamiętam ani kolegów
ani koleżanek prócz chudej jak
ołówek Marysi a w oddali
jeszcze jakieś wyblakłe
tapety z widokami jak
nierastrowane aple
i to wszystko i nic więcej
Sławek miał 15 lat kiedy
zaczął swój pierwszy dzień
pobytu w łagrze Ostaszków.
to było ponad 80 lat temu.
Był tam półtora roku.
nie miał ze sobą zegarka
Paul Buhre, który znalazł
w białostockim getcie, ale
ten dzień w Ostaszkowie
rozpisał w partyturze na minuty
Opowiadał o nim jak krowa
która przeżuwa trawę, minuta
po minucie od rana do nocy
o każdym kawałku chleba
o łyżkach trawiastej zupy, o dniu
płynącym od rana do nocy, mówił
spokojnie, metodycznie, jakby
ze znużeniem, o księdzu, który
odprawił nabożenstwa, o rybach
spleśniałych, o wyboistej drodze
do pracy, o chudej jak ołówek
marchewce, i mówił bez końca
dopóty zabrakło miejsca na dysku
a to był tylko jeden dzień
z pięciuset czterdziestu
trzech, które tam spędził
dobrze to sobie zaplanował
o zamarzniętych kuropatwach,
które znalazł nad jeziorem
Zdąży mi jeszcze opowiedzieć