Liniarskiego
Przewidzenia
Rzucałem trupiomatowymi kamykami bezmyślnie
podobne były do kuleczek mokrej waty krytej pleśnią
i głowiłem się jak to jest tam, po drugiej stronie...
Przewidzenia
Rzucałem trupiomatowymi kamykami bezmyślnie
podobne były do kuleczek mokrej waty krytej pleśnią
i głowiłem się jak to jest tam, po drugiej stronie
Na szwach podniebnych pod tkanką skroni
w tajemnicy muchy wspartej w otępiałych oczach
niewidzialny pajączek - prządł dzbani kołczan
Dwoił się w robocie troił poczwarzał i pięciorzył
przywarłszy ściśle do ziemi stawiał domek boży
Siny ze złości kamyk ma oczy unieruchomione
drewnianą ścianą nocy polodowcowy świetlik płonie
W powietrzu wisi potas i azot fosfor tlen i ozon
metale się utleniają porównuję ze zgrozą
Nieoczekiwanie nadchodzę pajęczą kolczugę grzebię
wychodzę wszystkimi drzwiami i zapadam się w siebie