Ciołkowskiego
Wyszedłem z apteki
powietrze było wytapetowanym przeczuciem
nie spotkałem nikogo z moich bliskich znajomych
żadnych analogii nie nasunęła mi narożna restauracja
nad kawą zbożową zastygł nieznajomy mi szatniarz
przelicza dorobek tych parę upuszczonych monet...
Wyszedłem z apteki
powietrze było wytapetowanym przeczuciem
nie spotkałem nikogo z moich bliskich znajomych
żadnych analogii nie nasunęła mi narożna restauracja
nad kawą zbożową zastygł nieznajomy mi szatniarz
przelicza dorobek tych parę upuszczonych monet
regularność występowania koszów na śmieci
była mi obojętna jak ceny letnich krawatów
nie przypominam sobie ceny ani jednego
wszelki mój najdrobniejszy ruch mijał się z celem
rozsypane kałuże z odbitymi w nich autami
i chrapami szyldów nie miały nic do przekazania
mijam skupione twarze uwagę przykuwają te szare
te bajecznie kolorowe - jeszcze bardziej,
niż zazwyczaj - nie przemawiają do mnie