Ludzie
Lekcja tolerancji
Lekcja tolerancji
Wcześniej o Żydach sfyszałem tylko z rozmów rodziców-wspomina Konrad Kozłowski. - Miałem wtedy może osiem lat. Mieszkaliśmy nakolonii wsi Mogielnice, koło Suchowoli. Pewnego dnia, wieczorem przyjechał donas furmanką Żyd i poprosił ojca o nocleg. Żydzi przed wojną często objeżdżali wsie,skupując stare szmaty, włosie z końskich grzyw i ogonów, a w zamian można byłootrzymać wiadra, talerze, kubki albo tkaninę. Ojciec wyprzągł konia,zaprowadził go do stajni i dał mu siana, a przybyszowi wskazał pokój dospania. Po jakimś czasie usłyszeliśmy stamtąd głos. Byliśmy ciekawii z bratem i przez dziurkę od klucza podglądaliśmy Żyda. Widziałem, jak na rękęnawijał rzemienie, coś nakładał na głowę, kiwał się i do siebie mówił. To nasubawiło i zaczęliśmy się śmiać. Zaraz zrobiło się cicho w pokoju, ale tylko nakrótko. Taka sytuacja powtórzyła się trzy razy. Kiedy do domu wszedł ojciec,handlarz wyszedł z pokoju i poprosił, żebyśmy nie przeszkadzali mu się modlić.Ojciec za karę kazał nam przez kilka minut klęczeć. Potem musieliśmyprzeprosić gościa, a po nim i ojca. Uświadomiłem sobie, że zrobiłem komuśprzykrość. Pan Konrad ocenia, że była to lekcja tolerancji, jakądał mu ojciec.Marek
Jankowski
PS. Tekst był już
publikowany w lutym 2010 r.
2017-12-25 22:19:55
2017-10-16 11:59:02