posłuchaj

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Zgadzam się Więcej informacji

Czarna Białostocka - zostań koordynatorem tej miejscowości - jewishbialystok@gmail.com

Zabić dobrego człowieka
zamordowany ok. 1941?
Na Buksztelu i w okolicy przed wojną mieszkało wiele rodzin wyznania mojżeszowego, m.in sklepikarz Berko, Jankielowie, Krejny, Pokrzywy. Przeważnie zajmowali się wytwarzaniem terpentyny z karpiny. Pokrzywa zwany "siłaczem" mieszkał w drewnianym domu pod lasem koło Czernej Wsi  (Czarna Białostocka). Wypaloną karpinę woził do Grodna.
"Lubił rozmawiać z chłopami, nieraz bywał u nas. Kiedyś powiedział, że podniesie konia - wspomina Leokadia Czechowicz (Kropiewnicka). - Wziął go rękoma z boku między przednimi a tylnymi  nogami, i uniósł.  Pomagałam mu wozić tę karpinę. Na majdanie było mało miejsca, by zawrócić furmanką. On ją z tyłu unosił i przesuwał."
Przed wybuchem wojny Pokrzywa wysłał rodzinę do Palestyny. Miał piękną  żonę, syna i córkę Helę, z nią uczyła się pani Leokadia. W czerwcu 1941 r. mama Leokadii radziła mu, aby uciekał. On tylko powtarzał, że nikomu krzywdy nie wyrządził i nie ma powodu, aby się ukrywać. Jednak któregoś letniego dnia przyszli po niego; żandarm i mieszkaniec Czarnej Wsi, który poszedł na współpracę  z Niemcami.  Jego ojciec przed wojną pracował u Pokrzywy.
"Do naszego domu nieraz przychodzili Niemcy, gdyż mama dobrze rozmawiała w tym języku. Jeden z nich  opowiedział jak zginął Pokrzywa. On i konfident poszli z Pokrzywą za majdan do lasu,mieli ze sobą łopatę. Kazali mu kopać dół, w tym czasie Niemiec odszedł w głąb lasu. Uważał, że Żyd jest tak silny, że na pewno  ucieknie. Niestety  konfident zabił go, gdy ten  jeszcze kopał dół."
Do dziś pani Leokadia jest wstrząśnięta śmiercią  tak dobrego człowieka
Marek Jankowski
(tekst był już publikowany w maju 2009 r.)                 
2017-03-06 18:09:01