posłuchaj

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Zgadzam się Więcej informacji

Miejsca

Widziałem ich twarze

Widziałem ich twarze

Kiedy 16 sierpnia 1943 r. zaczę­ła się ostateczna likwidacja bia­łostockiegogetta, pan Józef miał dwanaście lat. Mieszkał przy ul. Polnej 1 (dzisiejszaWaryńskiego), jego ojciec, kole­jarz pracował przy myciu wa­gonów i czyszczeniuparowo­zów na dworcu  poleskim(Fabryczny). „Codziennie nosiłem ojcu je­dzenie, szedłem ulicą Lipową,Sienkiewicza i skręcałem na Poleską - wspomina pan Jó­zef. - Żydów wyprowadzanoz getta na olbrzymie pole za torami w rejonie, gdzie obecnie jestelektrociepłownia. Pole rozciągało się prawie do Szosy Obwodowej (obecnie gen.Andersa), było on otoczone około 50 karabinami maszyno­wymi. Każde z tychstanowisk było zadaszone. Żydów widzia­łem z odległości kilku metrów, jakprzechodzili ulicą Poleską. Nie zapomnę ich twarzy, przerażonych oczu i dziecikur­czowo trzymających się rodzi­ców. Dalszą trasę obserwowa­łem już z nasypukolejowego. Kie­dy nagromadziło się tu trochę ludzi, esesman strzelił z pisto­letuw naszym kierunku, ale nikomu nic się nie stało. Wago­ny były podstawiane odul. Poleskiej na wysokości Kra­szewskiego. Jeszcze przed zała­dowaniem słychaćbyło błagal­ne prośby o wodę. Wtedy to kolejarze (był wśród nich i mój ojciec),któ­rzy myli wagony, tak kierowali strumień wody, aby sięgnął do tych nieszczęśników.Choć tak można było im pomóc. Widzia­łem ostatni transport, były to samedzieci, najmłodsze miały może pięć latek. Dla nich pod­stawiono wagony osobowez wiadrami z wodą.
Marek Jankowski


Tekst był już publikowany w 2009 r.
2019-06-27 12:19:06