posłuchaj

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Zgadzam się Więcej informacji

Ludzie

Ostatnia droga
Ostatnia droga
Pan Czesław miał przeszło dwadzieścia lat, kiedy likwidowano białostockie getto. Mieszkał przy ul. Wasilkowskiej, a jego dom był na wprost ulicy Traugutta. W dru­giej połowie sierpnia 1943 roku po południu, obserwował stojąc przy bramce, jak pędzono Ży­dów ulicą Sienkiewicza w kie­runku Traugutta na dworzec po­leski. Było ich chyba około tysiąca, szli konwojowani przez Ukraińców i kilku Niemców. Wśród tłumu pan Czesław roz­poznał wielu znanych mu jesz­cze sprzed wojny Żydów. Na po­czątku „pochodu" znalazł się dyrektor żydowskiego szpitala, doktor Kapłan, miał na sobie jeszcze biały fartuch. Mój roz­mówca pamiętał go doskonale, gdyż przed wojną leczył jego matkę. W pobliżu doktora rozpo­znał znanego w mieście apteka­rza Frausztetera, którego apteka mieściła się przy ul. Sienkiewi­cza. Był tam też słynny den­tysta Szapirsztein, ten miał gabi­net w centrum miasta. Zauważyłem też mecenasa  Tylmana. W tłumie także szły pielęgniarki, również w bia­łych fartuchach, z małymi dzieć­mi na ręku. Mój rozmówca był świadkiem, jak upadła starsza kobieta, zaraz podszedł do niej Ukrainiec i zastrzelił, a Żydom kazał wrzucić ciało na platfor­mę. Ta jechała na końcu tego "pochodu". Wszyscy z Wygody dobrze ją znali, nazywali ją „smarkatka". Jej syn prowadził duży sklep przy ul. Sienkiewicza nie­daleko wiaduktu. Mówiło się wówczas, że ktoś idzie po zaku­py do „smarkatki". Wszystkich załadowano do wagonów i transport ruszył do obozu w Treblince.
Marek Jankowski
Tekst był publikowany w 2003 r. 
2017-08-27 17:17:01
Przesuń suwak