Lola Wolf - Reznick
Początek burzy
(1939 – 1941)
[Z : "Pinkas Krinki", Tel-Aviv,
str. 269]
<...>
Zmierzch Społeczności Żydowskiej Krynek
Szczuci
i mordowani
Straszne rzeczy
spotykały pracujących poza miastem. To zdarzyło się z robotnikami z Krynek
pracującymi we wsi Gross -Yeshmante (Ejsmonty Wielkie ?). Podczas odpoczynku w namiocie po wykańczającym
dniu, o szóstej wieczorem, nagle
usłyszeli wrzask superwajzera nakazującego natychmiastową zbiórkę.
Pojawili się akurat przejeżdżający tamtędy SS – mani . Dowiedziawszy się o Żydach
przebywających w sąsiedztwie zapragnęli „trochę się zabawić” . Rozkazali im ustawić się trójkami, biec,
padać, wrzeszczeć, śpiewać, śpiewać „Hatykwę”- pieśń żydowską o nadziei i tym
podobne rzeczy. Dwie godziny trwała ta męczarnia. Trzech Żydów upadło na ziemię
z wycieńczenia, rozstrzelano ich na miejscu.
Do kolejnego okropnego incydentu
doszło we wsi Shtineff (?), dziesięć kilometrów od Krynek. Pracowało tam około
dwudziestu czterech kobiet żydowskich. Podczas wieczornego przyjęcia, gdy Niemcy zabawiali się we dworze, dwóch z
nich, pijanych, dorwało się do tychże kobiet. Rozkazali im rozebrać się do naga, o czwartej nad ranem,
wygnali na podwórko i ścigali kilkaset metrów. Potem rozkazali im wejść do
błotnistej rzeki i obrzucać się wzajemnie błotem i kamieniami. Przez kolejne
pół godziny scenie tej towarzyszył śmiech, krzyk oraz bezustanne bicie.
Chłosta, strach i ból towarzyszyły również robotników w samych
Krynkach, czy to w fabrykach, czy przy wyrywaniu trawy na ulicach, czy przy innych robotach. Każdy Żyd, stary czy młody,
był zmuszany do robót. Od tego obowiązku
zwolniono jedynie członków rodzin Judenratu,
komendanta policji oraz aktywnych policjantów.
Każdego tygodnia otrzymywano
porcję chleba i ziemniaków. Chorym przysługiwało pół litra chudego mleka
dostarczanego spoza getta.
W pierwszej połowie stycznia 1942, żandarmeria kryńska nagle
zaaresztowała dwudziestu Żydów, wśród nich członków Judenratu. Nikt nie znał
przyczyny tego aresztowania. Około sześciu – siedmiu godzin później, jeden z aresztowanych powrócił blady,
wystraszony nie będąc w stanie odpowiedzieć na pytania rodzin pozostałych więźniów.
Po kilku godzinach powrócili pozostali, również oniemiali.
Wiem od mojego wujka – jednego z wówczas aresztowanych, że żandarmi
przesłuchiwali ich bijąc straszliwie, torturując, żądając „wyjaśnień” na temat formującej się w Krynkach konkretnej grupy
partyzantów. To był, nawiasem mówiąc, pierwszy
przypadek w całej okolicy, kiedy to aresztowanych Żydów zwrócono żywymi.
Z jęz. angielskiego tłumaczyła Joanna Czaban