Korycin
„Przed 85 laty (ok. 1853
r.) istniały w Korycinie 4 kaflarnie, które wysyłały towar do Białegostoku i dalej na wschód, a
nawet Warszawy. Z otwarciem kolei Petersburg-Warszawa Korycin podupadł i kaflarnie, z wyjątkiem
jednej, zostały zwinięte.”
W.Bujnowski,Monografiapowiatusokólskiego,1939
Zygmunt Gloger opisując na łamach "Gazety
Warszawskiej” z 1879 r. Trzecią Wystawę Rolno-Przemysłową w Szawłach (miasto powiatowe w guberni
kowieńskiej) z żalem informował, że tego roku zabrakło kafli korycińskich z guberni grodzieńskiej,
wileńskich z Antokola oraz wybornej dachówki "holenderki" z Czarnej Wsi, którą pokryty był prawie
cały Białystok. Ta krótka wzmianka sugeruje, że produkt z Korycina posiadał swoją renomę i był
powszechnie znany i poszukiwany.
W 1939 roku działała już tylko jedna kaflarnia, mieszcząca się przy Rynku (róg Rynku i ul. Grodzieńskiej) w głębi zabudowanego placu. Był to długi parterowy budynek z wysokim kominem i jednym wielkim piecem do wypalania. Teren zakładu okalał zbity z desek parkan. W manufakturze, o tradycyjnym ręcznym sposobie wyrobu kafli, rocznie produkowano ok. 100 tyś. sztuk. Glinę pozyskiwano z wyrobiska „za rzeką”, które należało do właściciela. Na stałe pracowało dwóch robotników - braci Kisielów. Sam zakład istniał ponad 100 lat, a ostatnim właścicielem był Zundel Elkon pochodzący z Grajewa.
Rodzina Elkonów mieszkała w okazałym drewnianym domu u zbiegu Rynku i ul. Knyszyńskiej. Syn właściciela - Mozes (Masza) Elkon - w czasie okupacji niemieckiej ukrywał się w okolicy i dzięki temu przeżył Holokaust jako jeden z czterech ocalonych mieszkańców Korycina. Po wojnie, już w Polsce Ludowej, ukończył studia inżynierskie i w 1949 r. z Marsylii na statku Campana wypłynął do Argentyny (Buenos Aires). Zundel, jego żona Fruma oraz ich piętnastoletni syn Berl zginęli w 1943 roku. Wiosną tego samego roku rozebrano dom Elkonów, a materiał wywieziono do Janowa. Zakład przebudowano i jeszcze przez wiele lat po wojnie służył jako budynek gospodarczy.